Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Ponad połowa ankietowanych Polek i Polaków sprzeciwia się klapsom – to wzrost o 17 punktów proc. w porównaniu z 2019 rokiem – wynika z najnowszego sondażu CBOS na temat deklarowanych postaw dorosłych wobec przemocy wobec dzieci. To nie wszystko. Wzrósł odsetek osób deklarujących, że dzieci nie należy karać fizycznie – obecnie jest ich 77 proc.
Mało tego – o 18 punktów proc. zmalał odsetek ankietowanych uznających, że „są sytuacje, w których trzeba dać dziecku klapsa” – teraz zadeklarowało to 43 proc. badanych. Jak wskazują eksperci, to właśnie tego rodzaju postawy dorosłych – akceptujących klapsy dawane dzieciom, opinie bagatelizujące przemoc wobec dzieci („Mnie ojciec lał i wyrosłem na porządnego człowieka”) sprawiają, że przemoc wobec dzieci w Polsce ma się dobrze. Omawiany tu najnowszy sondaż CBOS pokazuje, że zachodzi tu jednak zmiana.
Sondaż został przeprowadzony w lipcu b.r., w ramach procedury mixed-mode na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL. Próba wyniosła 1004 osoby, a niezależnie od sposobu wypełniania ankiety, zawierała ona identyczne treści.
To było kolejne już w okresie ponad 10 lat badanie sprawdzające postawy dorosłych wobec dzieci w kontekście przemocy.
„Warto podkreślić, że po raz pierwszy odkąd to badamy (czyli od 2008 roku) dezaprobujący klapsy przeważają nad akceptującymi je (54 proc. wobec 43 proc.). Generalnie, patrząc z dłuższej perspektywy, zmiana stosunku Polaków do przemocy wobec dzieci jest jeszcze bardzie spektakularna” – czytamy w opracowaniu sondażu.
W 1994 roku ze stwierdzeniem: „Lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło”, zdecydowanie zgadzało się 11 proc., a odpowiedź „raczej tak” wybierało 36 proc. ankietowanych (w sumie prawie połowa ankietowanych zgadzała się się z takim zdaniem!). W lipcu tego roku odpowiednio: 4 proc. i 15 proc. (w sumie 19 proc.). Dalej: w 1994 roku ze stwierdzeniem tym zdecydowanie nie zgadzało się 17 proc., zaś w tym: 48 proc.
Autorzy sondażu zwracają ponadto uwagę, że niezależnie od tego, czy badani mają dzieci i w jakim są one wieku, „dominuje przekonanie o szkodliwości lania oraz że kar fizycznych nie powinno się stosować”, przy czym „najbardziej wyraziste pod tym względem są osoby mające dzieci do 19 roku życia”. To właśnie grupa respondentów, która ma niepełnoletnie dzieci odnosi się bardziej krytycznie do „wychowawczej” funkcji klapsów.
Gdyby wierzyć wynikom sondażu, moglibyśmy wykazywać ostrożny optymizm. Zgodnie z deklaracjami, na dzieci (poniżej 19. r. ż.) krzyczało w ostatnim tygodniu przed ankietą 19 proc. respondentów, a nieco ponad 16 proc. deklarowało, że zrobiło to w ciągu ostatniego roku.
Według deklaracji aż 1/3 badanych (32,6 proc.) nigdy nie krzyczało na dziecko. Do szarpania, popchnięcia dziecka ogółem przyznało się niespełna 2,5 proc. respondentów.
Nigdy też – zgodnie z deklaracjami – nie kpiło ani nie szydziło z dziecka 93,7 proc. badanych. Niemal 92 proc. respondentów twierdziło, że nigdy też nie dało dziecku porządnego lania.
Także w tym aspekcie badania CBOS uchwycił istotną różnicę w deklaracjach badanych na przestrzeni lat. „W porównaniu do poprzedniego pomiaru sprzed czterech lat ubyło rodziców dzieci poniżej 20 roku życia przyznających się do krzyczenia na dziecko w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie (spadek o 8 punktów, do 35 proc.), przybyło natomiast tych, którzy twierdzą, że robili to dawniej, kiedy dziecko było młodsze (wzrost o 4 punkty, do 10 proc.). Skala stosowania pozostałych form przemocy werbalnej i niewerbalnej utrzymuje się na podobnym poziomie jak przed laty” – czytamy.
Autorzy sondażu czynią istotne zastrzeżenie: „Należy przy tym podkreślić, że ze względu na specyfikę problemu oraz to, że opieramy się na deklaracjach, uchwycona w badaniu skala przemocy domowej wobec dzieci wyznacza prawdopodobnie dolny próg występowania tego zjawiska w rzeczywistości”.
Widać, że nie wypada się przyznać do jakiejkolwiek formy przemocy. Ale inne badania, nieco starsze, pokazują druga stronę medalu. Badanie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę z 2018 „Ogólnopolska diagnoza skali i uwarunkowań krzywdzenia dzieci” zostało zrealizowane na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1155 dzieci i młodzieży w wieku 11-17 lat z wykorzystaniem polskiej adaptacji kwestionariusza Juvenile Victimization Questionnaire (JVQ). Jego lektura studzi optymizm.
Zgodnie z wynikami tego raportu przemocy ze strony bliskich dorosłych doświadczyło 41 proc. młodych ludzi. Co trzeci badany (33 proc.) doznał ze strony bliskich dorosłych przemocy fizycznej, a co piąty (20 proc.) – przemocy psychicznej. Sprawcami obu tych form przemocy najczęściej byli rodzice. Świadkami przemocy domowej (między rodzicami lub osoby dorosłej wobec innego dziecka) było 13 proc. badanych uczniów.
CBOS w sondażu zapytał dodatkowo respondentów o to, czy byli świadkami przemocy wobec dzieci w miejscach publicznych. Największy odsetek badanych (66 proc.) co najmniej raz widział w miejscu takim jak sklep czy park sytuację, w której dorosły krzyczy na dziecko lub wyzywa je. Niespełna jedna trzecia ankietowanych zadeklarowała, że nigdy nie była świadkiem takiego zdarzenia, a ponad połowa widziała przemoc werbalną wobec dziecka co najmniej kilka razy. Ponad trzy czwarte badanych (77 proc.) deklaruje, że nie miało styczności z sytuacją, w której dorosły uderza dziecko w miejscu publicznym.
Autorzy sondażu podjęli też próbę oceny, na ile dziecko, które jest źle traktowane przez dorosłego w przestrzeni publicznej może liczyć na jakąś reakcję otoczenia. Ci respondenci, którzy zadeklarowali, że byli świadkami takiej sytuacji byli zapytani, czy ktoś zwrócił uwagę dorosłemu źle traktującemu dziecko. „Najczęściej nie było żadnej reakcji – 61 proc. badanych przyznało, że nikt nie zwrócił uwagi. Mniej niż jedna piąta (17 proc.) zareagowała osobiście na przemoc wobec dziecka w miejscu publicznym, a 15 proc. respondentów odpowiedziało, że ktoś inny zwrócił uwagę dorosłemu, który wyzywał, szarpał lub bił dziecko” – czytamy.
5 proc. respondentów, zapytanych o postępowanie w hipotetycznej sytuacji podejrzewania kogoś o rażące zaniedbywanie lub bicie dziecka, odpowiedziało, że „nie należy się wtrącać” (warto wspomnieć, że taka postawa jest w Polsce karalna). 41 proc. badanych wskazało jako rozwiązanie telefon na Policję lub numer alarmowy 112 jako najlepszą reakcję na poważne podejrzenie, że dziecko np. w sąsiedztwie jest ofiarą przemocy, a 24 proc. uważa, że w takiej sytuacji najlepiej jest powiadomić ośrodek pomocy społecznej; niewiele mniej jest zdania, że powinno się osobiście zwrócić uwagę rodzicom/opiekunom dziecka.
Na koniec warto przypomnieć podstawowe fakty:
Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl